No dobrze,
napromowałem się tego posta, nagadałem, nareklamowałem, teraz
pora powiedzieć Wam, o co chodzi. A jako, że przekaz jest ważny,
to nie będzie zbędnych wstępów.
Najważniejsza
jest siła woli.
Oczywiście winien jestem kilka słów
wyjaśnienia. Nietrudno zauważyć, że interesuje mnie praca nad
sobą; to hobby podkradło się do mnie niespodziewanie kilka lat
temu i od tamtej pory nie chce puścić. W związku z tym zaczytuję
się wciąż książkami na temat rozwijania siebie. Najnowsza z
nich, The Power of Habit
autorstwa Charlesa Duhigga
(polski tytuł to Siła nawyku),
zmieniła zupełnie mój sposób myślenia. Co
ma książka o nawykach do wspomnianej wyżej tezy?
Siła woli jest nawykiem. Nie cechą charakteru, nie żadnym
ukrytym atutem, nie jest czymś wrodzonym ani niezmiennym. Siła woli
to jedynie przyzwyczajenie, pewna rutyna, która brzmi: walcz z
pokusami. Stawiaj opór i nie ulegaj impulsom. Jeśli widzisz ciastko
– nie jedz ciastka.
Zresztą skoro o słodyczach i
sile woli mowa, muszę
Wam
opowiedzieć o pewnym
wspomnianym w wyżej wymienionej książce
doświadczeniu,
które
uświadomiło mi, jak
cholernie ważna jest wola.
Znani wszystkim doskonale z
Wiedzy bezużytecznej i różnorakich kawałów
amerykańscy naukowcy
postanowili kilkanaście lat
temu przeprowadzić
eksperyment mający
sprawdzić, jak siła woli
wpływa na życie danej osoby. Zebrali grupę czterolatków i
postawili przed nimi zadanie... ale
najpierw postawili przed nimi pyszną, słodką piankę.
Poinstruowali
brzdące, że jesli powstrzymają się przed zjedzeniem pianki,
to wkrótce dostaną drugą,
i będą mogli zjeść obie.
Zostawiając dzieci z takimi instrukcjami naukowcy opuścili pokój.
I zaczęli obserwować.
Niektórym dzieciom się udało. Inne miały zbyt słabą wolę.
Kilkanaście lat później ci sami naukowcy zebrali żniwa swojego
eksperymentu: odszukali ludzi, którzy brali w nim udział i zebrali
informacje o tym, jak im się ogólnie rzecz biorąc powodzi w życiu.
Pytali o średnią ocen, o umiejętność nawiązywania i
utrzymywania przyjaźni, o to, jak potrafią radzić sobie z
życiowymi problemami. Okazało się, że ci, którzy wykazali się
większą siłą woli, pobili na głowę całą resztę. We
wszystkim. Nieważne było IQ czy inne fizyczne czy intelektualne
predyspozycje. Czymkolwiek by uczestnicy eksperymentu nie dysponowali
z początku, ostatecznie największym atutem okazała się właśnie
silna wola, umiejętność przeciwstawiania się pokusom.
Siła woli zmienia wszystko.
A skoro jest nawykiem, to
można ją w sobie zaszczepić tak jak każdy inny nawyk. Tylko jak?
Okazuje się, że fundamentalnie
siła woli działa podobnie jak mięsień. Ma określone pokłady
energii, które w miarę używania się wyczerpują, a potem z czasem
regenerują. Co więcej, i co najważniejsze, regularnie wytężana
siła woli rozwija się. Tą podstawową, decydującą o wszystkich
aspektach życia cechę można po prostu wykoksić.
Ciężarkami dla siły woli są pokusy, i to właśnie walcząc z
nimi można zyskać jej więcej. To zmieniło zupełnie moje
postrzeganie rzeczywistości, przede wszystkim tych wszystkich małych
i większych obowiązków, które zdają się nawarstwiać nie
wiadomo kiedy. Zamiast nich widziałem teraz pokusy. Pusty plik na
komputerze to pokusa odroczenia pisania eseju jeszcze przez kilka
godzin. Brudne naczynia w zlewie to pokusa pozostawienia ich samymi
sobie, aż może, może współlokator z rozpędu je także pozmywa.
Każdy poranek to pokusa, żeby zostać w łóżku, nie ruszać się
na zajęcia, pieprzyć to wszystko. Do przezwyciężania niektórych
z tych pokus jesteśmy przyzwyczajeni. Dzięki Duhiggowi zrozumiałem,
że można się przyzwyczaić do pokonywania także całej reszty.
Siła woli jest kluczem do wszystkiego, a każda pokonana pokusa
pomaga ją rozwijać. W ten sposób nawet plama po ketchupie na
blacie stołu staje się kolejnym, małym bo małym, krokiem na
drodze do polepszenia siebie. I ściera się ją z przyjemnością i
satysfakcją. Tak jak całą resztę kuchni. I półki w pokoju. I
łazienkę. Wszystko to pokusy, pokusy, pokusy. W pewnym sensie można
rzec, że odnalazłem swojego Szatana.
Siła woli to wspólny mianownik wszelkiej
produktywności. Każda zmiana w życiu zaczyna się
od wysiłku woli. Każde niewykonane zadanie to pokusa odroczenia go
jeszcze o godzinę, o dzień, o tydzień. Każda cecha charakteru to
tylko uparty nawyk, który można wykorzenić i zmienić, jeśli
tylko zastosować siłę woli.
Najbardziej dziwi mnie to, że ja
już o tym wszystkim wiedziałem, tylko
nie zwracałem na tą wiedzę uwagi.
Pamiętacie kartkę z powołaniem?
Zacytowałem Wam
tylko fragment, ale napisałem tam też między innymi "pokonać
ŁATWOŚĆ". Tak, taki byłem tym konceptem podniecony w mojej
chwili dzikiej inspiracji, że aż napisałem to wielkimi
literami. Teraz już rozumiem, jak to się wiąże w całość:
ŁATWOŚĆ to pokusy, pokonać je to zyskać siłę woli.
Albo
moi
Przeklęci!
Puentą tej powieści, pisanej już ponad dwa lata temu, było: "tak
jak wola ma moc, tak i moc ma wolę". Całe pięćdziesiąt
tysięcy słów poświęciłem na drugą część tego zdania,
opowiadając o tym, w jaki sposób magia potrafi zawładnąć
człowiekiem. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że to właśnie ta
pierwsza połowa będzie najważniejsza. Wola ma moc!
Od lat chodzi mi po głowie pytanie: czy jest już za późno? Czy
pewnych rzeczy nie da się zmienić? Czy nie będę już pracowity,
nie mogę już być schludny, nie będę już panował nad emocjami?
Zrozumiałem, że nie jest za późno, że nic nie jest przesądzone.
Że wszystko to to gęsta sieć nawyków, a każdy nawyk da się
podważyć, jeśli tylko ma się dość siły woli, by przeciwstawić
się staremu tokowi myślenia, pokusie trwania w
niesatysfakcjonującym status quo. Niektóre z tych nawyków mogą
być już od lat skamieniałe, niektóre to monumentalne kolosy,
które wydają się nienaruszalne, ale wierzę, teraz wierzę, że
każdy z nich da się przezwyciężyć.
Wola ma moc. Jakie to dziwne, po tak długim czasie zrozumieć własne
słowa.
Labels: najmocniejszy , najważniejszy , największy
o dziwo lubię.
OdpowiedzUsuńxoxo Pritish
Chciałabym aby ludzie, którzy mnie otaczają również potrafili to zrozumieć... dla mnie siła woli już dawno stała się nawykiem - i wiem jakie to trudne pielęgnować go. jednak jak sam już czujesz w sobie taką moc - wymagasz tego samego od innych... a potem może pojawić się frustracja - bo mało kto chce być silny :)
OdpowiedzUsuńale co z tym, że "w piątek mięso jest smaczniejsze"?
OdpowiedzUsuńTym więcej siły woli można zyskać, opierając się tej pokusie! Zresztą nie mówię, żeby zupełnie odmawiać sobie przyjemności. Wręcz przeciwnie, jest na nie czas - jako nagrodę za walkę z pokusą. Celem dzieciaków w eksperymencie nie było odmawianie sobie pianki aż do końca życia, tylko przez kilka minut, żeby potem dostać większą nagrodę. To taki rodzaj pozytywnej prokrastynacji. I myślę, że te pianki smakowały im jeszcze lepiej, niż gdyby miały je zwinąć z kuchni pod nieobecność mamy.
UsuńCzyli opierać się i walczyć z pokusami ! :) Szkoda tylko, że ortodoksyjni mnisi na wstępie mają łatwiej :(
Usuń"Siła woli to jedynie przyzwyczajenie, pewna rutyna, która brzmi: walcz z pokusami. Stawiaj opór i nie ulegaj impulsom. Jeśli widzisz ciastko – nie jedz ciastka."
OdpowiedzUsuńWybacz ale chyba tematu nie przemyślałeś, albo przepisujesz bezmyślnie coś co przeczytałeś. Siła woli to przyzwyczajenie, które pozwala nam podjąć walkę z innymi przyzwyczajeniami i wadami?
No błagam...
Siła woli to przyzwyczajenie, która pomaga nam walczyć z pokusami. Każde przyzwyczajenie to reakcja na pewien bodziec. W przypadku siły woli bodźcem jest pokusa, a reakcją - tak jak wyżej, opieranie się jej. Każdy zakorzeniony zły nawyk, gdy zacznie się z nim walczyć, przedstawia sobą pokusę powrotu do poprzednich zachowań. Jeśli więc z przyzwyczajenia reakcją na pokusę będzie (w miarę dostępnych sił) walka z nią, a nie uleganie jej przy pierwszej okazji, czyli jeśli będzie się miało wyćwiczoną silną wolę, to praca nad sobą staje się łatwiejsza, choć oczywiście nigdy nie będzie do końca łatwa.
Usuń"Siła woli to przyzwyczajenie, która pomaga nam walczyć z pokusami."
OdpowiedzUsuńNIEPRAWDA! PRZYZWYCZAJENIE TO COŚ CO DZIEJE SIĘ Z AUTOMATU, CZASAMI BEZMYŚLNIE, NIM JESCZE TO ZAPLANUJEMY. W PRZYPADKU SIŁY WOLI POTRZEBUJEMY SAMOZAPARCIA, SIŁY - JAK SAMA NAZWA WSKAZUJE
"Każde przyzwyczajenie to reakcja na pewien bodziec."
NIEPRAWDA! DŁUBANIE W NOSIE JEST REAKCJĄ NA JAKI BODZIEC? PRZYZWYCZAIŁEM SIĘ SPAĆ PO LEWEJ STRONIE ŁÓŻKA - NA JAKI BODZIEC TO REAKCJA? PRZYZWYCZAIŁEM SIĘ/UZALEŻNIŁEM OD ALKOHOLU, NARKOTYKÓW - NA JAKI BODZIEC TO REAKCJA?
"W przypadku siły woli bodźcem jest pokusa,"
NIEPRAWDA MOŻE TO BYĆ NAWYK, PRZYZWYCZAJENIE, UZALEŻNIENIE (UZALEŻNIENIE TO NIE TO SAMO CO POKUSA). POKUSA TO SŁOWO, KTÓRE W NASZYM JĘZYKU KOJARZY SIĘ PERIORATYWNIE, NIE MÓWIMY O POKUSIE DO CZYNIENIA DOBRYCH UCZYNKÓW, NAWYK MOŻE BYĆ POZYTYWNY - MYCIE ZĘBÓW RANO.
SIŁA WOLI JEST MI POTRZEBNA NIE TYLKO W WALCE Z NAWYKAMI - JEST MI POTRZEBNA RÓWNIEŻ DO TEGO BY NIE POWIEDZIEĆ SZEFOWI W PRACY ŻE JEST NIEPOWAŻNY, DO TEGO BY PODJĄĆ WYSIŁEK DYSKUSJI NA TWOIM BLOGI ITP.
SPŁYCASZ TEMAT.
re: siła woli nie dzieje się z automatu
UsuńPrzyzwyczajenie to domyślna reakcja na dany bodziec. Siła woli może być przyzwyczajeniem, bo stawianie oporu może być domyślną reakcją na bodziec pokusy. Jak każdy pozytywny nawyk, siłę woli trzeba w sobie wypracować - i wtedy owszem, jak najbardziej potrzeba samozaparcia.
re: na co reakcją jest dłubanie w nosie
Na nudę. Na to, że jesteś sam w pokoju. Na uczucie czegoś siedzącego w nosie. Na niemożność oddychania przez jedną z dziurek.
re: leżenie po lewej stronie łóżka
Tutaj bodźcem jest samo spanie. Kładziesz się spać (bodziec) i robisz to, do czego jesteś przyzwyczajony, czyli leżysz po lewej stronie wyra (rutyna/reakcja).
re: bodźcem nie zawsze jest pokusa
Pokusa to pewne uproszczenie, przyznaję, ale gdy wypowie się wojnę bezsensownym i nieproduktywnym nawykom, to właśnie pokusami stają się złe nawyki, przyzwyczajenia i uzależnienia. Kusi, by w nich trwać, zanim próbować coś zmienić - bo to jest łatwe.
re: dobre nawyki
Owszem, istnieją i takie pokusy jak pokusa umycia zębów czy posprzątania w pokoju. I wcale nie mówię, żeby takim pozytywnym zachciankom nie ulegać.
re: siła woli nie jest potrzebna tylko w walce z nawykami
A pewnie, że nie tylko, tylko opisane przez Ciebie sytuacje ja właśnie nazwałbym pokusami. Pokusa, żeby nie powiedzieć szefowi w pracy, że jest niepoważny. Albo pokusa, żeby pozostawić mój blog bez komentarza.
Zawężasz nieco znaczenie użytych przeze mnie słów. Niemniej cieszę się, że ostatnia wspomniana przeze mnie pokusa nie zwyciężyła Twojej siły woli.
Wstałam, żeby posprzątać. Teraz idę pisać esej.
OdpowiedzUsuń