Któż nie lubi denerwujących współlokatorów?
W szczególności denerwują ci, którzy nie chcą przestać do nas
gadać, choćby nie wiadomo co się działo. Psują nam humor, psują
nam koncentrację, a czasami, gdy zdecydowanie zbyt wścibsko
analizują i oceniają nasze życie, sprawiają, że czujemy się
oceniani i poniżani.
Niestety, każdy z nas, choćby spędzał cały
dzień zamknięty sam w pokoju, ma do czynienia z jednym
współlokatorem, którego nie można się pozbyć – ze swoimi
własnymi myślami. Jeśli nie nauczysz się współżyć ze swoim
wewnętrznym głosem i odpowiednio reagować na jego sygnały, możesz
doprowadzić do tego, że wprowadzi Cię on w stan wiecznej
samokrytki, rozproszenia i przygnębienia. Oto trzy pytania, które
możesz sobie zadać, aby lepiej się z tym głosem dogadać.
1. Czy takich słów użyłby mój najlepszy przyjaciel?
Zastosowane wyżej pórownanie wewnętrznego głosu
do współlokatora nie jest przypadkowe. Z pewnością, gdybyś tylko
mógł, wybrałbyś sobie na swojego współlokatora najlepszego
przyjaciela, kogoś, z kim dobrze Ci się współpracuje, z kim się
dogadujesz i kto jednocześnie daje Ci przestrzeń, gdy tego
potrzebujesz.
Pomyśl teraz o oskarżeniach, które pojawiają
się w Twoim wewnętrznym monologu: „znowu odkładasz rzeczy na
później,” „ciągle zajmujesz się niepotrzebnymi pierdołami,”
„nie masz kontroli nad swoim życiem”. Czy to są słowa, których
użyłby wobec Ciebie najlepszy przyjaciel?
W niektórych przypadkach może okazać się, że
tak. Czasami sposób, w jaki nasz przyjaciel może nam najlepiej
pomóc, to bezpośrednio wskazać nam problem i nie owijać w
bawełnę. Często jednak potrzebujemy ze strony naszego
'wewnętrznego współlokatora' trochę więcej łagodności. Jak
możesz zmienić swój wewnętrzny dialog, żeby zamiast wyrzutów
sumienia czuć motywację? Nie śmiem podawać tutaj konkretnych
przykładów, bo to Ty wiesz najlepiej, jakimi słowami motywują Cię
ludzie w Twoim życiu. Staraj się naśladować ich słowa, gdy
rozmawiasz sam ze sobą, a zawsze będziesz miał się na kim oprzeć.
2. Czy mogę zrobić coś w tej sprawie w tej chwili?
Nieodzowną częścią wewnętrznego potoku słów
są też rozliczne zdania zaczynające się od 'powinienem':
„powinienem wyrzucić śmieci,” „powinienem odezwać się do
niego”, „powinienem zaplanować moje działania z wyprzedzeniem”.
Zadania do wykonania, które nieustannie chodzą nam po głowie,
zazwyczaj albo niszczą naszą koncentrację, albo rujnują nasz
humor. Dlatego jednym z najważniejszych pytań, jakie można
postawić, brzmi: „czy mogę zrobić coś w tej sprawie w tej
chwili?”
Jeśli tak, zidentyfikuj najmniejszy możliwy krok
i zrób go. Zamiast wyrzutów sumienia poczujesz natychmiastową
ulgę, że coś w temacie się ruszyło. Czasami jest to tak pozornie
mała akcja, jak wstanie z miejsca, zapisanie czegoś na kartce lub
wysłanie do kogoś wiadomości. Patrząc na temat w kontekście
małych kroków, będziesz zdziwiony, jak często możesz zrobić coś
już teraz, by zbliżyć się do celu.
Jeśli zaś nie da się w tej sprawie niczego
zrobić w tej chwili – czy przejmowanie się cokolwiek zmieni?
Zrobisz sobie przysługę, jeśli zaczniesz przejmować się tą
kwestią dopiero wtedy, gdy przyjdzie czas, żeby się tym zająć.
Na razie zapisz w dogodnym miejscu to, o czym chcesz pamiętać lub
co chcesz zrobić, i daj sobie szansę do skupienia się na tym, co
jest możliwe do osiągnięcia przy obecnych warunkach, cokolwiek by
to oznaczało w danej chwili.
3. Jakie uczucia powoduje ta myśl i czy te uczucia mi służą?
To, o czym myślisz, wpływa na to, jak się
czujesz. Ta zależność działa w obie strony, przy czym na myśli
łatwiej jest wpłynąć bezpośrednio i przez to zmienić swoje
emocje. Najlepszym przykładem na to, że nasze myśli kształtują
nasze emocje, są tak zwane 'problemy pierwszego świata'. Gdy
nastolatek w rozwiniętym kraju znajduje powód do rozpaczy w tym, że
bateria w jego smartfonie nie wytrzymuje całego dnia, co mówi to o
jego myślach? Najwidoczniej taki młodzieniec głównie myśli o
krytycznie czerwonym wskaźniku baterii na wyświetlaczu swojego
smartfona.
A o czym taki nastolatek nie
myśli? O dachu nad swoją głową, o rodzicach, którzy pracują na
jego utrzymanie, o miłości, którą jest otoczony, o dobrobycie,
który został mu zapewniony. Nie myśli nawet o tym, ile pracy
kosztowało jego rodziców zapracowanie na upragniony technologiczny
gadżet. Gdyby pomyślał o którejkolwiek z tych rzeczy, jego emocje
z rozpaczy zamieniłyby się w coś o wiele bardziej pozytywnego:
radość, wdzięczność, dumę, miłość.
Można śmiać
się z problemów pierwszego świata i z tego, jak skupieni na sobie
i na negatywach są ludzie, których identyfikujemy z tym memem, ale
każdy z nas pozwala sobie od czasu do czasu na niepotrzebną
koncentrację na tym, co w naszym życiu jest powodem do smutku,
choćby to coś było malutką cząstką całości. Dlatego w
chwilach, gdy widzisz, że myśli krążące po Twojej głowie
powodują u Ciebie smutek, zazdrość albo gniew, zadaj sobie
pytanie: „czy to uczucie mi służy? Czy mogę skupić się na
czymś innym i zauważyć, że tak naprawdę mam wszelkie powody do
szczęścia?”
Mam nadzieję,
że dzięki tym trzem pytaniom szybko odkryjesz, że Twój permanentny
współlokator nie tylko może być Twoim przyjacielem i motywatorem,
lecz również możesz nauczyć się z nim współżyć tak, by nie
opuszczało Cię dobre samopoczucie. Nie zawsze będzie to łatwe i na pewno nie obędzie się bez zgrzytów, ale ostatecznie to działa jak każda inna relacja - trzeba nad nią regularnie pracować. Jedyna różnica polega na tym, że tutaj zmiana współlokatora nie wchodzi w grę, a dogadanie się z nim przyniesie Ci korzyści we wszystkich możliwych sferach życia.
A jak Wy dbacie o to, żeby dobrze żyło się Wam z Waszymi codziennymi myślami? Jakie pytania i kontrargumenty stosujecie, gdy ten wewnętrzny głos staje się zbyt krytyczny?
A jak Wy dbacie o to, żeby dobrze żyło się Wam z Waszymi codziennymi myślami? Jakie pytania i kontrargumenty stosujecie, gdy ten wewnętrzny głos staje się zbyt krytyczny?
Labels: 10/52
super notka. tego było mi trzeba :D
OdpowiedzUsuńJ.
Dzięki za komentarz, bardzo się cieszę!
Usuń