Bardzo jestem rozdarty, pisząc ten post. Z jednej strony jest to Duży, Poważny Temat, który być może powinna poruszać większa, poważniejsza, bardziej doświadczona osoba. Z drugiej strony, o ile nie udało mi się jeszcze do końca rozprawić z prokrastynacją, nie zawsze jestem tak zorganizowany, jak by to sugerowało moje wymądrzanie się na blogu i ogólnie rzecz biorąc dużo jeszcze przede mną, to przynajmniej ten jeden etap – określenie celu – mam już za sobą.

Wiem, czego chcę. Chcecie też wiedzieć? Powiem Wam, jak do tego doszedłem. Może się przyda.

Jest kilka sposobów na ustalenie misji życiowej, o jakich dane mi było do tej pory usłyszeć... Cholera.

Słuchajcie, ja wiem, jak to brzmi: MISJA ŻYCIOWA. Wielu z nas nie lubi myśleć w takich kategoriach, bo to się wydaje idealistyczne, bo to niepraktyczne, myśleć o misji życiowej, gdy są rachunki do opłacenia, rzeczy do zrobienia, problemy do rozwiązania. Poczucie ustalonej, ale niespełnionej misji wydaje się tutaj tylko jeszcze jednym problemem. A jednak moim zdaniem życie to sztuka wybierania sobie problemów takich, z jakimi chciałoby się jak najczęściej borykać. Walka o spełnienie swojej misji życiowej wydaje mi się tutaj problemem najbardziej godnym zainteresowania.

Dlatego trzeba sobie zadać duże i straszne pytania. Kiedy indziej, jak nie na początku nowego roku? Oto, o co możecie się zapytać:

1) Jak chcę zostać zapamiętany?

Chyba nie da się pójść głębiej. Sposób, w jaki ja ustaliłem swoją misję życiową, polegał na tym, że wyobraziłem sobie swój pogrzeb, to znaczy taką jego wersję, jakiej bym chciał w idealnej sytuacji. I wiem, że nie będę miał zbyt dużo do powiedzenia co do tego, jak będzie wyglądała ta ceremonia, ale fantazjowanie na temat mojej śmierci pomogło mi zrozumieć, co jest dla mnie najważniejsze w życiu.

Dlatego zadaj sobie pytanie: co mówią o Tobie ludzie zebrani wokół Twojej trumny? Jakie Twoje cechy i osiągnięcia wymieniają? Za co Cię wspominają? Czego im będzie brakować w życiu bez Ciebie?

Dla mnie jako ateisty ten punkt jest szczególnie ważny, bo wierzę, że wrażenie, jakie pozostawię na innych, to jedyna rzecz, jaka po mnie zostanie. Nie ma ważniejszego dla mnie pytania, niż pytanie o moje dziedzictwo.

Co chcę po sobie pozostawić? Dla mnie odopwiedź brzmi: jak najwięcej ludzi, którzy wyszli z dołków, przełamali opór i zdali sobie sprawę, że DA SIĘ. Da się osiągnąć każdy cel. Da się spełnić każde marzenie. Da się zerwać z błędami przeszłości i obrać nowy kurs. Da się zmienić swoje życie i swoją sytuację, jak również da się znaleźć najlepsze w swoim obecnym życiu.

Dlatego tak poświęciłem się tematyce coachingu – wierzę, że to sposób, aby pomóc ludziom się odblokować i zrealizować swój potencjał, bez względu na przeszłość i na obecne warunki.
„Nie ma go już, ale dzięki niemu wiem, że potrafię.” To chcę po sobie pozostawić. A Ty?

2) Co mnie uszczęśliwia?

Jeśli poprzednie pytanie było zbyt górnolotne, to to może wydawać się zbyt banalne. Nie można robić cały czas tego, co czyni nas szczęśliwymi, prawda? Trzeba czasami pracować, czasami odbyć trudne rozmowy, czasami pogrążyć się w smutku. A jednak ludzie za rzadko obierają szczęście jako swój punkt wyjścia. Ludzie pytają: „Co przyniosłoby mi pieniądze, a jednocześnie by mnie uszczęśliwiło?” To przecież odwrócona kolejność! Czy nie lepiej pytać: „Co by mnie uszczęśliwiło, a jednocześnie ludzie mogliby mi za to płacić?”

Dla niektórych ludzi jest to tworzenie rzeczy. Dla innych to będzie pomaganie innym. Jeszcze inni chcą być najlepsi w danej dziedzinie, zdobyć najpierw sławę, potem pieniądze. Ale trzeba wyjść od tego, co nas uszczęśliwia.

Możliwe, że jeszcze za mało życia spróbowaliśmy, żeby tak naprawdę wiedzieć. Mówi się, że mózg doświadcza efektu odmładzającego, gdy robimy nowe rzeczy. Ja sam wiem, że rzadko kiedy czuję się tak podekscytowany, jak wtedy, gdy odkrywam jakąś nową rzecz, nową umiejętność, nowy, świetny film albo nowego, wspaniałego człowieka. Może trzeba więcej odkryć. Może nasza pasja jeszcze na nas czeka.

Zakładając jednak, że już swoje przeżyliśmy (bo nie chcę nastawiać tego bloga wyłącznie na osoby równe mi wiekiem), to chyba warto zastanowić się: „Co na mojej dotychczasowej drodze najbardziej mnie uszczęśliwiło? Jakie chwile wspominam najmilej? Kiedy jakość mojego życia osiągnęła swój szczyt? Jak mogę dać sobie więcej takich doświadczeń, takich wspomnień, takiej jakości?”

3) Co mógłbym robić za darmo?

To pytanie może nie dotyczy już tak bardzo celu życiowego, jak konkretnie ścieżki kariery, ale i tak myślę, że jest tutaj warte zadania. Każdy z nas ma czynności, którym uwielbiamy się oddawać – coś, co moglibyśmy robić całymi dniami. Zazwyczaj jest to więcej niż jedna czynność: ja mógłbym na przykład całymi dniami siedzieć przed komputerem i grać, ale myślę, że ważniejsze jest to, że mógłbym poświęcić niemal cały mój wolny czas na coaching i nie wziąć za to ani grosza, bo miałbym wrażenie, że stworzyłem wartość w czyimś zyciu. Pomogłem, po prostu.

Dlatego pomyśl: czy jest coś, czego robienie przychodzi Ci ze szczególną łatwością i przyjemnością? Czy jest coś, w czym wyprzedzasz innych? Czy jest coś, co mógłbyś robić wyłącznie dlatego, że uważasz to za słuszny kurs w życiu, a nie dla pieniędzy? Często ta czynność, albo jedna z nich, jest drogą do największego spełnienia życiowego.

Myślę, że to pytanie jest szczególnie ważne, gdy stoi przed nami już jakaś 'preferowana' ścieżka kariery, na przykład coś, na co wskazuje nasz kierunek studiów. Myślimy, że najlepiej będzie, gdy zapomnimy o marzeniach i po prostu skoncentrujemy się na tym, do czego się wykształciliśmy. Ale czy ta dziedzina wiedzy jest dla nas na tyle ważna, by móc pracować w tym obszarze nawet za nic? A jeśli nie, to dlaczego pracować tylko dla pieniędzy? Czy nie da się lepiej?

Ten post to stos pytań – idea jest taka, żeby każdy odpowiedział sobie na nie sam i doszedł do własnych odpowiedzi. Cieszę się, że miałem okazję napisać na ten temat i mam nadzieję, że któreś z tych pytań okaże się dla Was przydatne w określeniu ścieżki życiowej. A jeśli znacie kogoś, kto boryka się z podobnym problemem – może i jemu/jej się to przyda?