Nigdzie nie widać ludzkiego egoizmu tak wyraźnie, jak wtedy, gdy rozmawia on z innym człowiekiem.

Znacie taką sytuację? Próbujecie komuś coś powiedzieć, coś opowiedzieć, próbujecie być zrozumiani. Może bardzo zależy Wam na tym, żeby przekaz dotarł do rozmówcy, może to dla Was bardzo ważna sprawa. Wypruwacie z siebie flaki, uzewnętrzniacie się. I co słyszycie w odpowiedzi?

„No, ja miałem podobnie.”

„Znam twój ból, u mnie to wyglądało tak, że...”

„Myślę, że powinieneś/powinnaś...”

W ten sposób rozmówca zgrabnie 'przejmuje piłkę' i może teraz bezpiecznie mówić o sobie, o swoich sytuacjach, swoich historiach, swoich opiniach. To, co miało być dialogiem, staje się obustronnym monologiem: „ja to, a ja tamto, a ja to, a ja tamto”. Ludzie wyrzucają z siebie, co w nich siedzi, ignorując drugą stronę. To tylko iluzja słuchania. Nie rozmowa, tylko czekanie na swoją kolej, żeby mówić.

Jesteśmy święcie przekonani o tym, że to, co przydarza się nam, jest ważniejsze od tego, co może nam powiedzieć rozmówca – dlatego chcemy mówić, a słuchanie postrzegamy jedynie jako uprzejmość, jako przykry obowiązek narzucony nam przez grzeczność. Człowiek nie dostrzega wartości słuchania. Nie widzi w tym przyjemności.

A ja twierdzę, że mówienie jest przereklamowane. Trzeba skończyć z tym zakochaniem w historii naszego życia i spróbować posłuchać i zrozumieć cudzą historię. Chcecie być wysłuchani? Chcecie być zrozumiani? Najpierw pokażcie, że potraficie wysłuchać i zrozumieć drugą stronę! Z nieskończoną cierpliwością. Z niewyczerpaną ciekawością. Zadawajcie pytania, zamiast kontrować swoją własną historią. Nie walczcie o kontrolę nad rozmową, bo 'nie o tym chciałem/am rozmawiać', tylko dajcie się jej ponieść. Spróbujcie postawić się na miejscu rozmówcy – nawet, jeśli wydaje Wam się, że stoicie w tym samym miejscu i widzicie to samo, albo że Wasze stanowiska są tak różne, że nie ma miejsca na empatię. Nigdy tak nie jest.

Dlatego zamiast skupiać się na 'ja', skupcie się na 'ty', i na pytaniach, żeby dojść do tego, jak druga strona myśli i postrzega świat.

„Zdarzyło Ci się kiedyś coś podobnego?”

„Co chcesz z tym zrobić?”

„Nie rozumiem; powiedz mi o tym więcej.”

Ta zasada jest szczególnie ważna w sytuacjach konfliktowych. Nieustanne próby dojścia do głosu prowadzą jedynie do dalszej walki, sprawiają, że ludzie najpierw się nie rozumieją, a potem się nie szanują. Jeśli chcesz dowieść swojej racji, musisz umieć zrozumieć rację innych, choćby po to, żeby się do niej odnieść. Jeśli chcesz dowieść swego, musisz być również przygotowany na to, że druga strona może mieć rację. Nie przyjmując tego do wiadomości, będziesz miał zawsze poczucie racji – ale nigdy nie odkryjesz tego, co tak naprawdę uważasz za słuszne.

Może się wydawać, że nie ma nic do zyskania przez nieustanne słuchanie innych. Ot, pogadają sobie, aż nam uszy zwiędną, a potem nie dadzą nam powiedzieć swojego. Rzecz w tym, że przy dobrym słuchaniu samo słuchanie jest nagrodą. To jak dać porwać się opowieści, albo wsłuchać się w muzykę, która do tej pory leciała w tle albo którą się próbowało zagłuszyć. Dla mnie przypomina to najczęściej łamigłówkę: mam przed sobą człowieka-zagadkę, człowieka, o którym myślałem, że go/ją znam, lecz im więcej słucham, tym więcej odkrywam niezbadanego obszaru, tym bardziej pochłania mnie stopniowe rozwiązywanie zagadki. Gdy człowiek naprawdę skupia się na czyichś słowach, odczuciach, na ich życiu, okazuje się, że jest ono równie fascynujące, co jego własne, a przy tym w ekscytujący sposób inne. Zrozumienie drugiego człowieka, prawdziwe, głębokie zrozumienie, to niezwykle przyjemne uczucie. Bywa nawet przyjemniejsze od opowiadania o sobie.