Ostatnia podłapana przeze mnie metoda walki z bezproduktywnością tyczy się konkretnego problemu – prokrastynacji. Jestem pewien, że każdy z nas spotkał się z tą bestią na jakimś etapie swojego życia. Niektórzy nawet borykają się z widmem prokrastynacji codziennie, na każdym kroku, przy każdym zadaniu. Nietrudno rozpoznać symptomy: człowiek wie, że praca wzywa, że powinien teraz siedzieć nad Projektem, nad nauką czy choćby nad wypełnieniem tegorocznych PIT-ów, ale... nie. Po prostu nie. Człowiekowi się nie chce, człowiek się buntuje, człowiek zamiast tego woli oglądać telewizję, przeglądać internet, leżeć do góry brzuchem.

Skąd to się bierze? Gdzie leży źródło tego nieustannego, śmiertelnego odwlekania? Jak z tym walczyć i ukręcić temu raz na zawsze łeb, by móc wreszcie spełnić się w pracy nad Projektem?

Widzicie, prokrastynacja jest chorobą umysłu, a zarzewiem tej choroby jest słownictwo, którym karmimy się na co dzień w naszych wewnętrznych rozmowach z samym sobą. Temu przykremu fenomenowi towarzyszy konkretny zestaw myśli, powtarzanych w kółko przez prokrastynatora. I nie, nie jest to: „zrobię to jutro”. Te myśli, o których mówię, są o wiele bardziej podstępne i człowiek nawet nie wie, kiedy im podlega, a tym samym pogrąża się w prokrastynacji. One nie są wynikiem impulsu odwlekania – one go powodują. Jedna z tych myśli brzmi następująco:

„Muszę to zrobić.”

Te trzy słowa, choć z pozoru dają siłę i impuls do działania, tak naprawdę całkowicie jej nas pozbawiają. A oto jeszcze gorsza wersja:

„Muszę to zrobić do porządku, bo to bardzo ważne.”

Trafiony-zatopiony, nokaut, game over.

To znaczy, słuchajcie: nie przeczę, że do wielu takie słowa przemawiają, ale musicie zrozumieć, że powtarzając je sobie bez przerwy, wprawiacie się jedynie w paraliż. Oto, jak to działa, krok po kroku:

1) Muszę – to słowo sugeruje wolę narzuconą przez kogoś z góry, oddaje kontrolę nad nami w czyjeś ręce. Czy naprawdę 'musisz' to coś zrobić? Czy nie potrafisz znaleźć powodu, dla którego 'chcesz' to zrobić? Gdy czegoś chcesz, piłka jest z powrotem po Twojej stronie boiska. Inicjatywa jest po twojej stronie. Możesz działać, a nie poddawać się działaniu. Jeśli czegoś chcesz – a nie musisz – to już pierwszy krok do zrobienia. Ale właśnie...

2) (To) zrobić – nie mamy kontroli nad tym, co zrobimy, co skończymy. Coś zrobić to efekt akcji, to coś, co istnieje w przyszłości, zdecydowanie poza naszą sferą kontroli. Zrobić można przewrót w tył, bo to zajmuje półtorej sekundy. Każdą dłuższą czynność, a już na pewno każdy dłuższy projekt, można najwyżej zacząć, nie zrobić. To jest coś, nad czym mamy kontrolę. Zaczynanie to coś, co prawie zawsze jest w naszym zasięgu.

Już samo podmienienie tych dwóch słów – 'muszę zrobić' na 'chcę zacząć' – robi ogromną różnicę, jeśli tylko nie jest to bezmyślna afirmacja, a świadomy proces myślowy. Pomyśl więc: mówisz sobie, że musisz coś zrobić. Ale czyż nie prawdą jest, że jeśli coś musisz, to chcesz mieć to za sobą? I podobnie, gdy chcesz coś zrobić, czyż nie trzeba tego zacząć, nim się to zakończy? Jeśli więc zrobić = zacząć, a musieć = chcieć mieć za sobą, to jeśli musisz coś zrobić, pociąga to za sobą fakt, że chcesz to zacząć. I tak jest ze wszystkim, a przynajmniej z większością rzeczy, które przypisuje się do kategorii „muszę zrobić”. O ileż bardziej nie motywałoby nas, gdyby zamiast listy 'rzeczy do zrobienia' była lista 'rzeczy, które chce zacząć'?

Ale ta metoda idzie o wiele dalej. Spójrzmy na rozszerzoną wersję myślenia prokrastynatora...

3) (zrobić to) do porządku – takie słowa również działają na człowieka paraliżujący. Zakorzeniając w sobie takie myślenie upewniamy się w przekonaniu, że musimy zadbać o idealny moment, w którym będziemy mogli wreszcie wykonać zadanie, taki moment, w którym wreszcie będziemy mogli to zrobić porządnie, a nawet dobrze, bardzo dobrze, perfekcyjnie! Skrajny perfekcjonizm to stan idealnego nicnierobienia. I zważ: wynik twoich starań to kolejna rzecz, nad którą nie masz kontroli. Niektórych usterek w ostatecznym produkcie nie da się przewidzieć. Niektóre dziury w fabule pozostają niezauważone aż do ostatniej strony powieści. Niektóre błędy w perspektywie widać dopiero na skończonym rysunku. Nie ma idealnych pierwszych draftów. Zrobić coś do porządku to coś, czego nie da się świadomie wykonać, a można jedynie liczyć, że taki będzie wynik naszych działań. Jedyne, co można zrobić, to podjąć mały, niekoniecznie doskonały krok. Nie możemy wymagać od siebie perfekcyjnego wyniku działań, bo w ogóle nie mamy wpływu na wynik ani na jego jakość. Jedyne, co możemy zrobić, fizycznie zrobić, to zacząć, podjąć krok, nie bacząc na to, czy wynik będzie doskonały, nie paraliżując się tą myślą. Potknięcia zawsze się przydarzą, ale przegrać można tylko nie ruszając się w ogóle z miejsca.

4) bo to bardzo ważne – nie powiększaj niepotrzebnie swojego wroga. Owszem, projekt jest wielki i ważny, ale mały krok jest możliwy do ujarzmienia i pokonania. Zawsze należy duże, straszne problemy rozbijać na mniejsze, możliwe do rozwiązania w szybki i konkretny sposób – trochę jak złych czarodziejów na horkruksy! Przyczyna takiego postępowania jest prosta: strach jest bratem, najlepszym przyjacielem i najbliższym sprzymierzeńcem prokrastynacji. Nie lubimy robić nie dlatego, że nam się nie chce, tylko dlatego, że w głębi serca boimy się zadania, tego, że będzie trudne, niekomfortowe, dezorientujące. Nie zawsze da się uniknąć trudności (choć można się z nią pogodzić, patrz Letting Go), ale jeśli jest jakiś sposób, to najłatwiej poprzez rozbicie rzeczy na małe, łatwe do pokonania części. Całość nadal jest wielka i ważna, ale małymi krokami, małymi potyczkami da się wygrać tę wojnę.

To nie koniec tematu; więcej macie pod linkiem (anglojęzycznym) na końcu posta, jeśli jesteście zainteresowani. Ja tylko Wam te aspekty zagadnienia, które mnie przyniosły największą korzyść. Reasumując, zamiast mówić:

„Muszę to zrobić, bo to bardzo ważne.”
mówcie lepiej:

„Chcę to zacząć od małego, niekoniecznie doskonałego kroku.”

I wystarczy. Będziecie bliżej celu. Chcieć i zacząć, wykonać mały krok, nie wymagać od siebie niemożliwej doskonałości – to wszystko przenosi inicjatywę na Waszą stronę, pozwala Wam działać, a nie bezustannie prokrastynować działanie i szukać wymówek.

Co chcesz zacząć właśnie teraz? Nie musi być idealnie. Tylko mały krok. Pięć minut. Co chcesz zacząć?

Źródło: