Znacie takie ciekawe słówko jak 'prokrastynacja'? Zagooglajcie sobie, ja poczekam.

(Dlaczego tu tak jedzie barszczem...?)

Sprawdziliście? Brzmi znajomo?

Prokrastynacja to plaga, prześladująca pokolenie Internetu. Cóż, szczerze mówiąc, być może dręczyła ona też i poprzednie generacje, lecz wraz z nadejściem ery szybkiego, stałego dostępu do Sieci nastała też epoka wiecznego marnowania czasu i odwlekania rzeczy ważnych na później. A to jakiś ciekawy filmik na YouTube, a to gierka we Flashu, a to artykuł na Onecie, a to wątek na forum, a to warto by coś sprawdzić na Google, może jakiś komiks, może demoty... Nie wątpię, że wielu z was wie, jak to jest. I ja wiem. Jestem prokrastynatorem, przyznaję się bez bicia. Oddaję się temu żałosnemu zajęciu każdego dnia.

To rodzaj chorego żartu, naprawdę. Widzicie, prokrastynacja w moim wydaniu zatrważająco często polega na tym, że googlam to, co mógłbym w danej chwili po prostu robić, lecz o czym wolę czytać. I tak, zamiast medytować, szukam informacji o tym, jak zachować czysty umysł. Zamiast ćwiczyć sprawdzam, jak wygląda poprawnie wykonana pompka. Zamiast grać zaczytuję się w poradnikach lub oglądam, jak grają inni.

I wreszcie, co najgłupsze: zamiast pisać, czytam o pisaniu.

Ten artykuł powstał po pierwsze po to, bym wreszcie zajął się właściwym pisaniem, a po drugie po to, by w jakikolwiek pożyteczny sposób wykorzystać moje godziny spędzone na prokrastynacji. Żebyście nie musieli wpadać w tę samą pułapkę, co ja, powiem wam z góry, czego można się dowiedzieć z tego całego googlania.

Gotowi na olśnienie?

Pisanie jest jak każda inna umiejętność. Uczymy się po drugie poprzez obserwację, a po pierwsze przez działanie. Czyli pisać uczymy się głównie poprzez pisanie, a pośrednio poprzez czytanie.

To tyle. To proste jak medytacja Zen.

"Ale Jakub, medytacja Zen to strasznie trudna sztuka... Próbowałem/am kiedyś i nic z tego nie wychodziło..."

Otóż właśnie. Niestety, te dwie czynności mają ze sobą tyle wspólnego, że droga do ich opanowania jest prosta, lecz nie łatwa! Niemniej zaklinam was, nie powtarzajcie mojego błędu i jeżeli zamierzacie pisać, rysować, malować czy w jakikolwiek inny sposób tworzyć, to nie czytajcie o tym wiecznie, tylko zacznijcie to robić! Powiedziałem wam właśnie wszystko, co powinniście wiedzieć dlatego, żebyście nie musieli się natknąć przypadkiem na rzeczy, teksty i porady, które więcej wam zaszkodzą, niż pomogą. W przypadku kreatywnych zajęć zbyt dużo zaleceń i wskazówek może szkodzić bardziej, niż ślepe błądzenie we mgle.

Spójrzcie choćby na takiego Jakuba. Mając 11 lat kochałem pisać. Uwielbiałem. Robiłem to codziennie, pisałem w szkole na przerwach, potem przepisywałem me dzieło do komputera, potem dopisywałem jeszcze trochę... Nie szukałem porad, nie googlałem, jak stworzyć ciekawe postacie, jak zbudować dobrą fabułę, po prostu uczyłem się poprzez praktykę. To był wspaniały, naiwny czas. Słowa płynęły ze mnie takim szerokim strumieniem...

A teraz? Teraz jestem mądrzejszy. Wiem, że fabułę trzeba najpierw zaplanować, postacie przemyśleć, poznać je, odkryć ich motywy, stworzyć zarysy akcji, rozplanować rozdziały... Chyba widzicie, dokąd zmierzam. Próbuję planować, zarysowywać, odkrywać, poznawać, a nic tak naprawdę nie piszę. Całe to myślenie hamuje właściwą kreację.

I dlatego mówię wam, ludzie: twórzcie. Nie gadajcie o tym, nie czytajcie, nie googlajcie, nie zastanawiajcie się, po prostu najzwyczajniej, najrozkoszniej w świecie oddawajcie się aktowi stworzenia; to fantastyczne uczucie. Opowiem wam o nim kiedyś.

Tylko najpierw muszę tu przewietrzyć.